Ja dziś znów z Cyklicznym szydełkiem do Was zaglądam. Majalena zaproponowała nam kurki.
U mnie dziś tylko jedna, ale myślę,że całkiem sympatyczna :)
Hafciarsko cały czas powstaje portrecik cioci, a że nie chcę Was zanudzać postępami to pomyślałam,że dopiero jak skończę to go pokarzę. Dużo nie zostało, więc niebawem... Czytelniczo się u mnie za to podziało. Z racji tego,że jestem na zwolnieniu zaczytuję się namiętnie w mojej ulubionej sadze o Ludziach Lodu. 13/52 "Saga o Ludziach Lodu-Grzech śmiertelny 5" 14/52 "Saga o Ludziach lodu-Dziedzictwo zła 6" 15/52 "Saga o Ludziach Lodu-Zamek duchów 7" 16/52 "Saga o Ludziach Lodu-Córka hycla 8"
17/52 "Saga o Ludziach Lodu-Samotny 9" 18/52 "Saga o Ludziach Lodu-Zimowa zawierucha " 19/52 "Saga o Ludziach Lodu-Zemsta 11" 20/52 "Saga o Ludziach Lodu-Gorączka 12"
Pierwszy raz robiłam kwiaty na szydełku i nie mogę się nadziwić jakie to proste.
Jak na razie jest ich pięć, ale będzie więcej, bo mam ochotę zrobić poduchę z narcyzami. Moja babcia miała taką z różami i do dziś pamiętam jak się nią zachwycałam. Ponieważ szydełkowych róż nie potrafię jeszcze, to będzie narcyzowa podusia :) Moja mama obchodzić będzie jutro imieniny, więc poprosiłam moją przyjaciółkę Olę, by zrobiła dla niej chustecznik w niebieskościach. Ola tworzy piękne rzeczy w technice decupage, więc jeśli chcecie podejrzeć jej prace to zapraszam na jej bloga.klik. A tu wspomniany chustecznik :)
Miało być delikatnie i niebiesko i jest. Oleńko serdecznie Ci dziękuję :) Dobrej nocki dziewczyny :) MIŚKA>
Ruda Mama ogłosiła dziś u siebie Papierowe candy. Jest tam tyle cudowności,że ciężko się oprzeć by nie spróbować swego szczęścia. Ja próbuję, może tym razem się uda :) Szczegóły tutaj (klik)
Dziewczyny, bardzo Wam dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Czuję się już dobrze, głowa cała i już nie boli :) Buziaki ogromne :* MIŚKA>
Witajcie :) Obawiam się,że robię się monotematyczna bo dzisiaj znów przychodzę pokazać postępy w portrecie. Nie są one tak znaczne jak ostatnio, ale jakieś tam są. Mam teraz znacznie mniej czasu na haftowanie, a przez tydzień nie ruszyłam haftu w ogóle. 17-tego lutego była u nas w Łodzi taka ślizgawica, że trudno było się utrzymać na nogach. I mnie nie ominęła ostra wywrotka i uderzyłam głową w krawężnik. Tydzień nie było mowy bym usiadła do haftu, ale już jest dobrze i działam dalej. Moje postępy...ciocia zaczyna przeglądać na oczy :)