Wróciłam do domu posprzątać poremontowy chaos i znów wyjechałam, ale tym razem by odpocząć w towarzystwie mojej niezastąpionej przyjaciółki Ludwiki.
A następna ,którą zrobiłam już niedługo powędruje do Joli z okazji jej urodzin.
Daleko mi jeszcze do perfekcji w robieniu kartek, ale się dopiero uczę i mam nadzieję,że za jakiś czas będą ciekawsze.
Jestem już w domku więc biorę się za mojego Grzesia M.
Buziaki. Miśka>
Oj coś wiem o kurzu. Remontujemy sypialnię i właśnie tam zamiatałam. Ufff
OdpowiedzUsuńI jeszcze powiedz, że prowadzilaś tę maszynę? Karteczki grunt, że robione od serca. Czekam na kolejną odsłonę G. M.
OdpowiedzUsuńNie Aniu, nie prowadziłam tej maszyny :D, ale jeździ się takim potworem fantastycznie.
Usuń