Strasznie się rozleniwiłam. Jak już się wyrobiłam z najpilniejszymi, większymi pracami to ogarnął mnie "tumizwisizm". Nawet kota kwietniowego jeszcze nie dokończyłam. Od 4.05 siedzę na urlopie i myślałam ,że cosik podgonię w moich pracach, ale spotkała mnie niespodzianka i nie podgoniłam. Właśnie 4.05 zostałam "porwana" przez mojego kuzynka do Gdańska i tym samym nieświadomie zrobił mi cudowny imieninowy prezent. Morze marzyło mi się już od bardzo, bardzo dawna więc jak tylko poczułam piasek plaży pod stopami to leciałam jak dzieciak w podskokach. To były cudne cztery dni. Spacery po mieście, spacery po plaży, szum morza, cieplutkie słoneczko a wieczorami pogaduchy przy kolacji i drinku z Robertem i Jolą.
Do domu wróciłam wypoczęta i pełna" słońca i morza". I przytachałam ze sobą ogromną rybę, którą pierwszy raz w życiu widziałam i pierwszy raz w życiu jadłam. To jesiotr.
W sobotę zaś zostałam zaproszona na kolejny koncert mojej Juleczki.
Koncert odbył się w Gminnym Domu Kultury w Ksawerowie na ulicy. Jana Pawła II 1. Był to koncert Grupy Smyczkowej-"Smyki dla Muzyki" prowadzonej przez Pana Andrzeja Klembę. Jak zwykle był pełen emocji i uśmiechu.
A tu ja z moim Motylkiem i jej mamą, a moją Przyjaciółką Olą
Jutro wracam do pracy, ale pełna energii i pozytywnych emocji.
Buziaki dla Was.
MIŚKA>
Super prezent imieninowy :) Sama chętnie nad morze bym wyskoczyła, ale niestety cała Polska do przejechania ;)
OdpowiedzUsuńAsiu ja pewnie bym też nie pojechała, choć tylko pół Polski do przejechania. To była naprawdę fajna niespodzianka.
Usuń