Pierwsze koty za płoty. Popróbowałam swoich sił na czarnej kanwie-ciężko szło bo oczy bolą, ale jestem zadowolona z efektu.
Mój mąż jest wielkim fanem "Gwiezdnych Wojen"- uwielbia całą sagę, ale chyba największym sentymentem darzy pierwsze trzy części jakie zostały nakręcone. Pomyślałam sobie, że zrobię mu niespodziankę na 45-te urodziny i tak powstał Mistrz Yoda.
Do urodzin jeszcze trochę czasu jest, więc będę mogła pomyśleć jak go oprawić. Na razie zamieszkał w szufladzie by mąż go nie "wywąchał" :D
Miśka>
Piękne. Podziwiam haft na czarnej kanwie
OdpowiedzUsuńŚliczny debiut na czarnej kanwie :) Nie jest taka straszna, jak ją malują :) Schowaj Yodę dobrze, bo szkoda by było, żeby sam sobie zniszczył niespodziankę :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyszedł Ci ten Yoda, będzie fajnym prezentem:-)
OdpowiedzUsuńSuper :-)
OdpowiedzUsuńAle super! Mąż będzie zachwycony.:)
OdpowiedzUsuńWyszywanie na czarnej kanwie to wielkie wyzwanie. Pięknie Ci poszło. Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńŚwietny prezent!
OdpowiedzUsuńBardzo udany debiut na czarnej kanwie :)
OdpowiedzUsuńMałżonek będzie szczęśliwy.
Też lubię tego zielonego stworka :).
OdpowiedzUsuńFajnie się prezentuje na czarnej kanwie. Mam nadzieję, że pochwalisz się reakcją męża i jak haft zagospodarowałaś :).
Świetny ten Yoda na czarnej kanwie nabrał charakteru i coś z tajemniczości.
OdpowiedzUsuńMąż będzie zadowolony :)
Świetny pomysł na prezent...podziwiam cię za haftowanie na czarnej kanwie :)
OdpowiedzUsuń